Zaduszki

Zatrzymam się dzisiaj na chwilę by pobyć z tymi, którzy już odeszli. Przywołam ich obecność do swojej pamięci; miejsca, w którym takie spotkanie jest zawsze możliwe.
Zapalę światełko mojej siostrze Grażynie; mojej ukochanej nauczycielce Roshi Małgosi Braunek; mojemu Tacie; szalonej cioci Basi, która pod koniec swojego życia była bardzo zagubiona i nieszczęśliwa; mojej przewodniczce Sadze; malutkiej Dadze; Dziadkom z obu stron i wszystkim tym, którzy przyjdą dzisiaj do mnie z prośbą o czułe wspomnienie.
Wyciągnę albumy ze zdjęciami i dam dzisiaj szczególne miejsce w moim sercu, tym wszystkim szczęśliwym chwilą, które razem dzieliłam z tymi, których już nie ma fizycznie obok mnie. Chwile, które były na tyle ważne, że zatrzymałam je kiedyś na wspólnym zdjęciu.
Włączę ulubioną muzykę mojego Taty, a na obiad przyrządzę danie, którym zawsze witała nas ciocia, gdy przyjeżdżaliśmy rokrocznie na groby Dziadków, przejeżdżając starą Warszawą ponad 600 km. Nie było wtedy dużego ruchu na drodze, ale podróż trwała około 11 godzin, gdyż samochód był stary, a i czasami śnieg już leżał na szosie. O oponach zimowych nie było nawet co marzyć, gdyż takiego wynalazku jeszcze wtedy nie było.
Odwiedzę moją mamę ciesząc się, że jest jeszcze z nami … tu, po tej stronie.
Trochę mniej mnie będzie w tym dniu. Dużo więcej ich.
To nie ludzie odchodzą,
tylko miejsca zostają nagle puste jakieś.
Biały leżak w ogrodzie,
stara damka już bezużyteczna.
Ciasny korytarzyk, w którym miejsca było ciągle za mało.
Fotel, na którym długo nikt nie usiądzie.
To nie ludzie odchodzą,
bo gdzież mieliby pójść,
gdy przestrzeń dookoła zamknięta taka.
-alchapisze
6