Sylwestrowa refleksja

„Wchodząc w ten Nowy Rok „Nie zapominajmy o Ziemi i Słońcu! Nie zapominajmy o tym cudownym planetarnym oddechu wszystkich istot, o tym, że sami jesteśmy tym oddechem i wpisujemy się w kolisty taniec światła i ciemności „. (cyt. Ryś Kulik)
Właśnie mijają ostatnie chwile bardzo trudnego roku.
Koronawirus, ogromna liczba zgonów, obostrzenia, podziały to wszystko sprawia, że żyjemy w nieustannym stresie i lęku. Podział na szczepionkowców i antyszczepionkowców, na tych którzy wiedzą i są świadomi i na tych, którzy nie wiedzą; na tych którzy są ignorantami i na tych, którzy mają jedynie słuszną wiedzę; zagrożenia katastrofą klimatyczną, o którym trudno jest mówić jako o zagrożeniu, gdyż jest już on czymś realnym; czymś co zagrozi lada chwila młodym ludziom, którzy dopiero wchodzą w życie, dorastają, zakładają rodziny; podziały, które coraz bardziej są wyostrzone, widoczne, dotykalne, radykalne; podziały, które coraz bardziej dzielą nas na lepszych i gorszych, na oświeconych i nieoświeconych; na tych niby na właściwej ścieżce i na tych błądzących; na tych uduchowinych i na tych nieuduchowionych; na tych mądrych i głupich i przede wszystkim na tych żyjących w dostatku, do których my w sercu Europy zaliczamy się i na tych żyjących w skrajnej nędzy, których jest około 20% całej ludzkości. W samej Polsce co 20 Polak żyje w skrajnej nędzy.
Trudno tego nie zauważać!
Coraz trudniej jest nam to wypierać, mówić, że nie dzieje się nic złego. Wszystko jest w cudownym porządku. Świat istnieje i zawsze będzie istniał w tej namacalności, w jakiej go znam. Coraz trudniej jest nam zachować staus quo.
Wielu z nas musiało zrezygnować ze swoich marzeń i planów i nauczyć się pokory wobec faktu, że tak naprawdę nie mamy wpływu na nic, że tak naprawdę w jednej króciutkiej chwili całe nasze życie może okazać się budowlą z piasku, którą właśnie rozwiewa delikatny zefirek lub burzy nagle pojawiająca się wichura.
Ten odchodzący rok nie dla wszystkich był trudny.
Dla wielu gatunków zamieszkujących ziemię był wytchnieniem od nas, od naszego konsumpcyjnego i niszczącego środowisko sposobu życia, od naszego nienasycenia. Nawet teraz, gdy piszę te słowa, 2 godziny przed północą, za oknem zamiast regularnej kanonady, jest cicho i spokojnie, a malutka Zula śpi obok delikatnie posapując.
Każdy kto ma w rodzinie zwierzaka, wie jak to bywało w innych latach, gdy zwierzaki oszalałe ze strachu, próbowały schować się w najbardziej ciasny kącik.
Od kilku dni nieustannie słyszę życzenia: oby wszystko w 2022 roku wróciło do normalności. I od kilku dni pytam siebie czy na pewno chcę tej normalności, która tak arogancko niszczyła świat, zabijała wrażliwość i zamieniała miłość i bliskość na cywilizacyjne gadżety. Mam nadzieję, że to przymusowe zatrzymanie, którego doświadczamy będzie dobrą okazją do szerszego spojrzenia na siebie, innych, na ziemię i na to, że wraz z nami ziemię zamieszkuje ogromna liczba innych gatunków, i że mają do niej takie same prawo jak my.
I mam ogromną nadzieję, że nie wrócimy do normalności, że pandemia, która wymusiła w nas zatrzymanie się, sprawi też cud przemiany w naszych wartościach. Wszak w ubiegłym roku weszliśmy w Erę Wodnika, w której będziemy poszerzali świadomość, sięgali do niemożliwegoi bardziej przedkładali prawdziwe bycie od posiadania.
Wraz z Zulą życzę wszystkiego dobrego w nadchodzącym 2022 roku dla nas i dla pozostałych mieszkańców tej planety.
Tekst: Alicja Chlasta
2