Majowy sakrament

Zaczyna się miesiąc zaprzedawania niewinnych duszyczek instytucji patriarchalnej, od wieków odbierającej kobietom ich godność i prawa jednocześnie czyniąc z nich, przedmiot do zaspokajania swoich potrzeb wszelakich.
Jakiś czas temu miało miejsce zdarzenie, pozornie niezbyt istotne, które zasiało w moim sercu pewien niepokój niedający się jakoś jasno i jednoznacznie zaszeregować. Zdarzenie to krążyło nade mną niczym sęp nad padliną, skubiąc mnie od czasu do czasu myślą, że coś jest jednak bardzo nie ok.
Historia jest krótka. Odwoziłam moją siostrzaną wnuczkę na lekcję angielskiego. Jako, że sama nie mam rodziny, zawsze z miłą chęcią spotykam się z Michasią, a tym razem miałam jeszcze w tym swój interes, gdyż dziewczynka szła w tym roku do I komunii i pomyślałam sobie, że po drodze podpytam ją co chciałaby otrzymać w prezencie. Zaczęłam trochę okrężną drogą od pytania czy cieszy się z tego faktu i ku mojemu zdziwieniu usłyszałam, że … nie!
Zaskoczona zapytałam dlaczego i po chwili zawieszonej ciszy usłyszałam:
– bo muszę powiedzieć temu panu swoje dwa sekrety.
– Michasiu, jakiemu panu?
– No temu panu podczas spowiedzi.
Zmieniłam temat nie bardzo wiedząc co mam powiedzieć. Akurat nie jestem wyznawczynią tej religii, która inicjuje nieświadome dzieci w swoich szeregach, ale smutek Michasi nie dawał mi spokoju. Pomyślałam sobie, że gdzieś tutaj zachodzi jakieś wielkie nadużycie, niemalże gwałt na tych dzieciach, które są zbyt małe, żeby coś pojąć z tego całego rytuału i, które są wbrew swojej woli wtłaczane w kolejne schematy i w jakiś sposób „gwałcone” i przymuszane do przyjęcia czegoś nie mając odpowiedniej wiedzy i mądrości by to przyjąć i przeżyć świadomie.
Zmuszanie dziecka do wyjawienia swoich SEKRETÓW zupełnie obcej osobie jest „gwałceniem” jego psychiki, emocjonalnym nadużyciem, a wszyscy wiemy, że przemoc emocjonalna bardziej boli i pozostawia większe rany niż ta fizyczna. Zadałam sobie pytanie – ilu rodziców zapytało swoje dzieci czy chcą one przystąpić do komunii. Ilu powiedziało swoim dzieciom, że nie muszą tego robić, że będą mogły zrobić to kilkanaście lat później, że będą mogły wybrać kiedyś świadomie. Ilu rodziców powiedziało swoim dzieciom, że jeśli teraz nie będą chciały one pójść do komunii to mogą czuć się bezpiecznie, że znajdą w swoich opiekunach, a nie właścicielach, wsparcie i pewną rekompensatę tego, że większość ich kolegów i koleżanek ma to swoje święto, a one nie.
Przyszła też do mnie refleksja, że te prezenty to jak najbardziej powinny być. Drogie, wypasione, wymarzone przez dziecko. W końcu zostały one zdradzone, więc należy im się rekompensata adekwatna do wielkości zdrady.
-alchapisze
6
Pani wogle zle pojmuje realacje czlowieka z Bogiem ,ktorego dzieci powinny poznac od wierzacych rodzicow po to abypzoanaly wartosci ludzkie bo niektorzy wogle nie zastanwiaja sie nad zyciem ,przyjecie sakramentu chrztu lub komunii ma inne znaczenie w duchowym wymiarze dla wierzacego niz dla katolika nieprakykujacego a osciol nalezy zostawic cgoc mozna wejsc do niego bo tam mamy Swiety Sakrament i porozmwiac z Bogiem ale tez sa ksieza i zakonnice czyniace wielkie dobro ,tak samo jak niektore warsztaty z medytacja czy religiami wschodnimi czy inne praktyki tez czyniace chaos i pranie duszy i mozgu ,wszedzie potrzebna jest rownowaga bo nawet terapeuta moze zrobic krzywde na psychce i drenaz kieszeni za swoje uslugi a sami czasem potrzebuja pomocy dla siebie.Wszedzie wybierajamy dobro i czynmy je i dazmy do tj ownowagi czerpiac z roznych zrodel.
Ten post jest raczej o tym, że nie dajemy wyboru ludziom. Takie decyzje, istotne decyzje dla naszego życia, powinniśmy powinniśmy podejmować jako dorośli, w pełni świadomi ludzie, a nie mieć je narzucone, gdy jesteśmy bezbronnymi dziećmi.