Blog

Kazimierz Dolny mon amour

Foto: Alicja Chlasta

Kazimierz Dolny. Mogę spokojnie powiedzieć, że jest to mój drugi dom. Zwłaszcza teraz, gdy mieszkam w cudownym malutkim domku z gankiem, który wtulony jest w dom główny. Czuję się z tym, trochę jak dziecko bezpiecznie wtulone w matkę. Sypialnię mam na pięterku, z którego jest widok na łąkę, drzewa i ugwieżdżone niebo czyli wszystko to co kocham. Mam też widok na ukryte w drzewach zendo, przed którego wejściem siedzi uśmiechnięty Budda. Czasami zapalam mu świeczkę i wtedy w nocy widzę również palące się ogniki. W jakiś sposób zamyka mi to przestrzeń i sprawia, że wszystkie smutki i lęki roztapiają się w tej magii nocy, a w ich miejsce pojawia się wdzięczność. Za te drzewa, ciszę, łąkowe kwiaty. Za ten domek, w którym kiedyś, podczas naszych buddyjskich odosobnień, mieszkała również moja Nauczycielka i teraz, jestem trochę jak ta, Szukająca Śladów, jednocześnie wiedząc dobrze, że dni, które przyszły, rozwiały je, chociaż czasami nocny ogród i światło księżyca sprawiają, że widzę ją oczami serca.

Kazimierz Dolny to też wiele przełomów w moim życiu, chwil trudnych, gdyż to tutaj zawsze dosięgała mnie wiadomość o śmierci, kogoś bliskiego, tak jakby wszechświat wiedział, że tylko z samego serca tego miejsca udźwignę ciężar i trud tej wiadomości.

Kazimierz Dolny to też oczywiście miejsce bardzo urokliwe z całym tym jego splendorem i urokiem malutkich i wąskich uliczek, galerii, kawiarenek, knajpek, których urok ja Dziumdzia Kawiarniana, zawsze docenię zwłaszcza przy wspólnych śniadaniach u Wedla podczas, których celebrujemy jedzenie, dobrą kawę i wzajemną obecność.

Kazimierz Dolny to również światło, wczesnoporanne i późnowieczorne, pastelowe, rozmyte, zamglone, delikatne; powiedziałabym wręcz – zamyślone i zadumane. Taki niemy świadek przepływającego czasu i Wisły.

Ostatnio odkryłam też jeszcze jeden zachwyt związany z tym miejscem. Przyniosła mi go dzisiejszej nocy sowa budząc mnie i nocną ciszę mocnym zawołaniem.

-alchapisze

4
Udostępnij post