Blog

Black Friday

Black Friday to jak stanie przed gablotą pełną ciastek. Wiesz, że Ci nie służą, a jednak nie możesz się oprzeć.

Czarny Piątek lub też Czarny Weekend. Dla ziemi, która kona jest to Czarny Czas.

Wyeksploatowana przez nasz styl życia, który ciągle woła więcej, więcej, więcej; więcej ludzi, rzeczy, przedmiotów, jedzenia, przyjemności, pieniędzy, dostatku, doznań, emocji, słów, hałasu, światła, wygody; konająca ziemia cichutko woła: więcej ciszy, zieleni, drzew, wody, równowagi, mądrości, szacunku, krajobrazu, bioróżnorodności, życia, skromności, wystarczalności, poczucia dostatku.

Ludzkość wymyśliła sobie bożków, dzięki którym może dokonywać zniszczenia i samozagłady. Wymyśliła sobie bogów, którzy dali jej usprawiedliwienie i uprawnienia dla rzezi niewiniątek w płonących dżunglach, szczelnie pozamykanych fermach produkcyjnych, ginących w oceanach czy bestialsko zadręczanych w laboratoriach doświadczalnych. Wszystko po to, aby ten szczególnie wybrany gatunek mógł zapewnić sobie bezduszne rozpasanie, które pięknie obrazuje pan Kreozot w Sensie Życia według Monty Pythona.

Znacie ten film? Jeśli nie to koniecznie obejrzyjcie! To o nas. Przytoczę tutaj tylko króciutki cytat.
Kelner do wielkiego grubasa wtaczającego się do restauracji:

„Dzień dobry! Jak się dzisiaj Pan miewa?
Pan Kreozot: Lepiej … .
Kelner: Lepiej?
Pan Kreozot: Lepiej przynieść Pan wiadro, bo będę rzygał”.

A po czym będzie pan Kreozot rzygał? Po przesycie, którego doświadcza każdego dnia. I nie poprzestanie na jednym rzygu, gdyż jest już w błędnym kole opróżniania – napełniania – opróżniania – napełniania… taki swoisty cywilizacyjny trans.

Black Friday to jak stanie przed gablotą pełną ciastek. Wiesz, że Ci nie służą, a jednak nie możesz się oprzeć.

Piszę ten tekst w cieplutkim mieszkanku pełnym dostatku, z którego ciągle jestem niezadowolona.

Bawię się w ekologię i świadome życie przyjazne dla ziemi. Wyrzuciłam lodówkę, segreguję śmieci, ograniczam plastik. Usprawiedliwiam siebie przed kolejnym zakupem czy przeprowadzką. Czuję się lepiej od tysięcy ludzi, którzy jutro w amoku pobiegną łapać „okazje”. W radiu przy akompaniamencie Bogdana Hołowni śpiewa Lora Szafran, a na stole dopalała się czerwona świeca o zapachu cynamonu i jabłek. Grubaśna i cieplutka Zula posapuje na swojej/mojej kanapie. Patrząc na ten mój ciepły, bezpieczny, kolorowy dostatek widzę swoją arogancję.

W Jemenie co 10 minut umiera z głodu człowiek.

Z raportu The Global Hunger Index 2016 wynika, że codziennie niemal miliard ludzi cierpi z powodu głodu.

UNICEF alarmuje – 7,5 mln dzieci z 48 krajów świata stoi w obliczu ciężkiego ostrego niedożywienia. Najgorsza sytuacja jest w Jemenie, Nigerii, Sudanie Południowym i Somalii.

W płonących lasach płoną ich mieszkańcy. Płoną, gdyż dzięki mojemu/naszemu działaniu na ziemi jest coraz większa susza.

Mieszkańcy mórz i oceanów walczą o przetrwanie, gdyż zaśmieciliśmy ich przestrzeń tak bardzo, że nie są już w stanie tego udźwignąć.

Na świecie co 25 minut ginie jeden gatunek.

Znikają lasy wycinane pod uprawy, którymi karmimy zwierzęta hodowlane, żeby potem przetworzyć te czułe, mądre istoty na wędliny, kotlety.

Na granicy, kilkadziesiąt kilometrów od mojego domu, ludzie nocują pod gołym niebem.
Nie mają domów, jedzenia, ciepła, zabawek dla dzieci, lekarstw, wygodnej kanapy, pachnącej cynamonem świecy ani opieki medycznej.

Zabieramy przestrzeń życia sarnom, wilkom, ptakom, jeżom, owadom, tygrysom, jeleniom, słoniom, drzewom, roślinom. Zabieramy, gdyż chcemy niczym pan Kreozot mieć więcej; więcej jedzenia, ubrań, przedmiotów, podróży, emocji, przygód, hałasu, samochodów, bezsensownej wiedzy, kolejnych gadżetów, widoków, dostatku, doznań …

I nic już nas nie uratuje. Żadne działanie garstki ludzi.
Jutro większość z nas z tak zwanego „cywilizowanego” świata rzuci się na kolejne OKAZJE… do niszczenia ziemi.

Czy w tym szaleństwie jest jakaś metoda? Nie wiem.

W tych ostatnich dniach, tygodniach, latach czule przytulam nadchodzące pokolenia… i proszę o wybaczenie.

„Natura nie wygłasza długich mów.
Trąba powietrzna nie trwa cały ranek.
Oberwanie chmury nie trwa cały dzień.
Jeśli niebo i ziemia nie działają cały czas,
tym bardziej ludzie nie muszą”.
Lao-Tsy, Tao Te King

Ps. Corocznie wiadomości o Black Friday naprzemiennie pojawiają się z tymi o Hołodomorze, czyli wielkim głodzie na Ukrainie w latach 1932-1933 podczas, którego umarło ponad 3 miliony ludzi.

Ciekawe zestawienie. Pomyślałam sobie nawet, że taki Black Friday w zestawieniu z Black Year może nawet wręcz nakręcać naszą chęć kupowania, zabezpieczania się, posiadania. Tak na wyrost, na zapas. Może gdzieś tam w podświadomości te dwa newsy tańczą sobie taniec tworząc nieczytelne dla naszego zdrowego rozsądku kody, które napędzają wbrew naszym potrzebom, często też możliwościom, chęć posiadania, kupowania, zabezpieczania się. Może, gdzieś tam w ciemnych zakamarkach naszej podświadomości newsy o Black Year o głodzie, braku, śmierci, każą nam zachłannie rzucać się w stronę przeciwną; w stronę gromadzenia, kupowania, chwytania okazji, robienia zapasów. I ten Black Friday pięknie wpisuje się i wychodzi temu naprzeciw z tymi okazjami 60%, 70%, 80% a nawet i 90%, które nie pozwalają nam zatrzymać się by odróżnić okazję od życiowej potrzeby.

– alchapisze

2
Udostępnij post